poniedziałek, 3 marca 2014

"Wadliwe wampiry"

Popołudniowe słońce ogrzewało moją twarz, a ciepły wiatr lekko rozwiewał moje włosy. Podróż do domu Ino minęła mi bardzo przyjemnie. Mogłabym tak jechać w nieskończoność. Zaparkowałam przed domem. Wyłączyłam silnik i wyszłam z samochodu. Weszłam na teren posesji i skierowałam się w stronę drzwi. Zapukałam trzy razy. Po chwili drzwi otworzył Kiba z uśmiechem na twarzy.
- Cześć Sakura. - Wyszczerzył się jeszcze bardziej i gestem ręki zaprosił do środka.
- Hej Kiba, jest już Ino? - Weszłam do środka i od razu udałam się do kuchni.
- Nie jeszcze nie przyjechała ale pewnie za chwilę będzie. Coś się stało?
- Jeszcze nie wiem czy coś się stało. Dowiem się jak Ino przyjedzie, muszę z nią pogadać. - Wzruszyłam ramionami jakby niby nic. Chyba nic  nie podejrzewa bo zaczął gotować wodę na kawę i wysypywać ciastka na półmisek. Położył je na stole i zalał wrzątkiem kawę. Po podaniu kawy usiadł na przeciwko mnie. Wzięłam ciastko i zapchałam sobie nim buzię żeby niczego głupiego nie palnąć.
- Wesz, Sakura... Ostatnio zauważyłem, że Ino strasznie dziwnie się zachowuje. Czy ona jest na mnie o coś zła? - O nie! Dlaczego on mnie o to pyta i to własnie teraz jak wiem coś czego on prawdopodobnie nie wie!
- Pewne sprawy musicie załatwić sami Kiba. Ja nic dziwnego w jej zachowaniu nie zauważyłam ale jeśli coś jej jest to najprawdopodobniej przejdzie jej samo. - Wzruszyłam ramionami. Na szczęście usłyszałam trzask drzwi. W końcu przyszła.
- Hej wam! - Wchodząc do kuchni uśmiechnęła się promiennie. - Co tu tak cicho? Obgadujecie mnie? - Zaśmiała się. Cmoknęła mnie w policzek a Kibe pocałowała w usta.
- Nie! No coś ty. Nie obgadujemy Cię. - Zbyt szybka odpowiedź Kiby nie była zbyt mądrym posunięciem. Ehh... Teraz będzie się dopytywać.
- Coś podejrzanie się zachowujecie. Coś jest na rzeczy. Więc słucham o co chodzi? - Podeszła do lodówki i wyjęła z niej już wcześniej przygotowanego kurczaka. Wsadziła go do  piekarnika i wróciła do nas.
- Sakura, chciała z tobą pogadać. To podobno coś ważnego. - Zaczął Kiba. Ehh... On na prawdę nie grzeszy inteligencją.
- Ach tak, więc słucham o czym chciałaś pogadać? - Ino znów się uśmiechała. Lekko spojrzałam na Kibe i chyba zrozumiał co chciałam powiedzieć bo bez słowa wstał i wyszedł z kuchni. Czy mi się zdawało czy on na prawdę odetchnął z ulgą, że nie musi tego słuchać? Może to i lepiej.
- No więc o co chodzi? - Zaczęła Ino
- Kurcze to trochę krępujące... - Okay raz kozie śmierć. - Kakashi powiedział mi, że jesteś w ciąży... - Wypaliłam i czekałam na wybuch albo coś jeszcze gorszego, ale Ino tylko rozszerzyła oczy w przerażeniu i zaczęła szukać wzrokiem Kiby. Na szczęście nie było go już w domu.
- Nie powiedziałaś Kibie, prawda?! - Krzyczała zdenerwowana. Jeszcze nigdy nie widziałam żeby tak się bała. Pokiwałam przecząco głową a ta natychmiast odetchnęła z ulgą.
- Nie zamierzasz mu powiedzieć? - spytałam.
- Jeszcze nie jestem na to gotowa, powiem mu ale jeszcze nie teraz.
- Wiesz, że on się o Ciebie martwi? - Wyprostowała się na krześle i skrzyżowała ręce na piersi.
- Tak jak powiedziałam, trzymaj buzie na kłódkę. Sama mu to powiem w odpowiednim czasie. Jak na razie nie jesteśmy gotowi na dziecko, więc muszę wszystko przemyśleć. - Westchnęłam i spojrzała na Sakurę zrezygnowanym wzrokiem.
- Okay, wyluzuj. Przecież wiesz, że stoję po twojej stronie. Po prostu wyrażam swoje zdanie. - uśmiechnęła się nieśmiało. Ino widocznie się rozluźniła.
- Boję się, że odejdzie ode mnie. - Zrobiła smutną minę a w oczach zbierały się łzy.
- Ino! On nie jest taki. Na pewno będzie zszokowany, ale daj spokój. Nie zostawi was. - Westchnęłam. - Co do Hinaty to powiadomisz ją o nowinie?
- Tak, skoro Ty już wiesz to jej powiem dzisiaj wieczorem. - Wstała od stołu i skierowała się do piekarnika gdzie piekł się kurczak. - Masz ochotę zjeść z nami?
- Nie, za chwilę będę się zbierać. Miałam wpaść jeszcze do Hinaty. - Wstałam od stołu, pożegnałam się z Ino ciepłym uściskiem i skierowałam się do drzwi. W tym samym momencie do domu wchodził Kiba.
- Och, już idziesz? Myślałem, że zostaniesz i zjesz z Ino.
- Nie, mam już inne plany - uśmiechnęłam się i wyminęłam go żegnając się. Weszłam do samochodu, odpaliłam silnik i z piskiem opon ruszyłam przed siebie. Muszę zadzwonić do Hinaty. Wyciągnęłam z kieszeni komórkę i wybrałam jej numer. Po dwóch sygnałach odebrała.
- Hej Hinata!
- Cześć Saki.
- Co robisz, masz ochotę na małe zakupy?
- Aktualnie kończę zmywać naczynia po obiedzie, ale z chęcią z Tobą pójdę.
- Okay, będę za 15 minut.
- Dobrze do zobaczenia. Rozłączyła się.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Już dawno nie chodziłam po centrum handlowym. Cały czas tylko trenowałam, zabijałam wampiry bądź odsypiałam zarwane nocki. Lubiłam to robić ale czasem każdy ma dość. Dojeżdżałam właśnie do domu Hinaty, gdy zauważyłam Neji'ego ubranego jak na wojnę. Zaśmiałam się cicho. Mogłam się domyślić, że pójdzie trenować jak tylko zje obiad. Gdy tylko mnie zauważył, uśmiechnął się lekko o ile można było nazwać to uśmiechem. Odwzajemniłam się tym samym. Już po chwili widziałam jak Hinata biegnie w stronę samochodu. Otworzyła drzwi i wsiadła.
- Hej. - Zaśmiała się lekko i zapięła pasy.
- No hej, czy twój kuzyn idzie na wojnę czy na trening? - nie mogłam powstrzyma się przed komentarzem.
- Wiesz też się zastanawiam. - Zaśmiałyśmy się. Ruszyłam samochodem w stronę centrum. O tej godzinie jeszcze nie było korków więc jazda minęła dość szybko. Zaparkowałam w podziemnym parkingu i wyszłyśmy z samochodu. Windą pojechałyśmy na pierwsze piętro i zaczęłyśmy zakupy. Wchodziłyśmy do wszystkich lubianych przez nas sklepów. Było pełno wyprzedaży. Na ostatnim czwartym poziomie były restaurację, fast-foody, kawiarnie i pełno innych punktów z jedzeniem. Z Hinatą wybrałyśmy kawiarnie, gdzie można było zjeść przepyszne cisto czekoladowo truskawkowe. Wszystkie trzy je uwielbiałyśmy. Usiadłyśmy przy stoliku zmęczone czterogodzinnymi zakupami. Po chwili przyszedł do nas kelner. Nie musiałyśmy korzystać z karty dań bo doskonale wiedziałyśmy co chcemy. Zamówiłyśmy a kelner odszedł od nas. Poczułam wibrowanie komórki a następnie dobrze znaną mi melodie. Kakashi. Nadusiłam zielony przycisk i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Gdzie jesteś? - Spytał lekko zdenerwowany. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Hinate.
- W centrum z Hinatą. - Odpowiedziałam szybko.
- Wracajcie, jest poważna sprawa. A i dajcie znać Ino i Temari. - Rozłączył się nim zdążyłam coś powiedzieć. Położyłam telefon na stolik i westchnęłam.
- Kakashi kazał nam wracać. - Zaczęłam. - To chyba coś ważnego. Nie był w zbyt dobrym humorze. Hinata tylko wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się. Wstała od stołu i poszła do baru. Ja szybko schowałam komórkę i wzięłam swoje torby. Podeszłam do Hinaty a kelner podał nam dwa pudełka. Zapłaciłyśmy i wyszłyśmy obładowane torbami z centrum. Gdy, wszystkie torby zapakowałyśmy do samochodu i usiadłyśmy na miejscach ruszyłam z piskiem opon. Było po osiemnastej więc na drogach było mnóstwo samochodów. Każdy się spieszył do domu. Nikt nie chciał po nocach wracać z wiadomego względu. Trąbiłam na kierowców którzy się wlekli. Nie cierpiałam tego. Hinata w tym czasie skontaktowała się z Ino. Na nasze szczęście Temari była u Ino. Miały bliżej niż my więc gdy, dojechałyśmy one już były w moim domu. Weszłyśmy do środka i od razu poszłyśmy do laboratorium. W laboratorium było nadzwyczaj cicho. Spojrzałam na Ino a później na Temari. Obydwie mierzyły się spojrzeniami. Najwidoczniej Ino powiedziała Temari o ciąży i o tym, że na razie nie powie Kibie. Hinata zajęła swoje miejsce przy komputerze obok Kakashi'ego, który był na czymś skoncentrowany. Westchnęłam ciężko. Usiadłam na przeciwko Ino i Temari.
- Dobra dziewczyny koniec tej bezsensownej kłótni. - Obie jak na zawołanie spojrzały na mnie z morderczym wzrokiem.
- Od jak dawna o tym wiesz? - Spytała Temari z wyrzutem.
- Konkretnie to od dzisiejszego popołudnia. - Skrzyżowałam ręce na piersi. Hinata jak na zawołanie odwróciła się w naszym kierunku i oczekiwała wyjaśnień o chodzi. Nie była wścibska tylko nie lubiła czegoś nie wiedzieć. Spojrzałam na Ino i dałam jej do zrozumienia żeby powiedziała Hinacie. Ino odwróciła się przodem do Hinaty i uśmiechnęła się lekko.
- Hinato jestem w ciąży. - Powiedziała to bardzo cicho, że ledwo można było ją usłyszeć. Hinata zrobiła wielkie oczy i zaniemówiła.
- Ale j-jak to?
- To się nazywa wpadką. - Skomentowała Temari. Ino odwróciła się szybko w jej stronę z chęcią mordu.
- Wal się! - Krzyknęła na co Sabaku tylko prychnęła.
- Ja bym przynajmniej na twoim miejscu nie okłamywała swojego faceta. - Spojrzała na nią wymownie.
- Ale nie jesteś na moim miejscu! I nie masz faceta! - Kpiący uśmieszek wystąpił na jej twarzy. Sabaku uśmiechnęła się pogardliwie. W najmniej oczekiwanym momencie wstała szybko i ruszyła z pięściami na Ino. Złapała ją za włosy i odciągnęła głowę do tyłu. Ino zszokowana nie zdążyła zareagować i wylądowała na podłodze. Przerażona patrzyłam na to co się dzieje. Wstałam szybko z miejsca i zaczęłam odciągać Temari od Ino. Hinata w tym samym czasie po ocknięciu się z szoku zaczęła ratować Ino. Z nią było o wiele łatwiej. Ja natomiast walczyłam z szarpiącą się Temari. O mój boziu takich wyzwisk jeszcze w życiu nie słyszałam! Gdy jako tako udało mi się uspokoić Temari i posadzić ją na krześle odetchnęłam z ulgą. Och, gdyby tylko wzrok mógł zabić.
- Dobra dziewczyny koniec tych kłótni. - Odezwał się w końcu Kakashi. Na nim w ogóle nie robiło to wrażenia. Już się do tego przyzwyczaił, że od czasu do czasu kłócimy się. - Dziś rano doszły mnie słuchy, że znaleziono martwą dziewczynę. Była sucha, nie miała ani kropli krwi. - Przerwał na chwilę i wyciągnął z teczki zdjęcia z miejsca morderstwa. - Odbyło się to w samo południe. - Spojrzałam na niego z zapytaniem w oczach. - Nie wiem jakim cudem stało się to o tej porze. Nie rozumiem tego. Żaden wampir nie przetrwa światła słonecznego. A z tego co mówili świadkowie to widzieli kogoś uciekającego z miejsca zdarzenia. - Oddałam Kakashi'emu zdjęcia.
- Niech zgadnę mamy zdobyć jakieś poszlaki? - Zapytałam z uśmiechem.
- Dokładnie. No i przy okazji uratujcie jakieś ludzkie życia. - Odwrócił się z powrotem w stronę komputera. - Możecie już iść w Vanie już macie potrzebne dane. - To był dla nas znak, że mamy spadać i zająć się robotą. Wyszłam pierwsza a za mną Hinata. Terami i Ino na nieszczęście chciały jednocześnie przekroczyć próg pomieszczenia z czego wynikła kolejna kłótnia. Ostatecznie Kakashi wypchną je i zatrzasną drzwi. W Vanie siedział już Kiba. Uśmiechnął się wesoło i pomachał nam, ale zrzedła mu mina gdy Temari zmierzyła go wzrokiem a Ino tylko prychnęła. W samochodzie była grobowa cisza. Nikt nie chciał wywołać burzy pomiędzy dziewczynami więc siedzieliśmy cicho. Tylko Hinata od czasu do czasu pokierowała Kibę. Gdy dojechaliśmy wyskoczyłam z samochodu odetchnąć świeżym powietrzem. Wyciągnęła się i przeszłam na tył samochodu. Hinata otworzyła drzwi i podała mi broń i sprzęt do komunikacji. To samo zrobiła Ino i Temari. Włożyłam sobie słuchawkę do ucha a mikrofon przyczepiłam do kombinezonu. Załadowałam broń i uśmiechnęłam się. Lubiłam ten dźwięk oznaczał, że jestem bezpieczna i mam się czym broić. Na koniec Hinata powiedziała nam w którą stronę mamy się udać. Ja z Ino szłyśmy pierwsze a Temari osłaniała tyły. To była wyjątkowa misja bo miałyśmy iść razem. Była godzina 20:30 a to oznaczało, że nie powinno tu być żadnych ludzi. Okna były zasłonięte a drzwi mieszkańców zamknięte na cztery spusty. Nagle usłyszałam krótki krzyk.
- Słyszałyście to? - Spytałam spokojnie.
- Taa... Chodźmy to sprawdzić. - Powiedziała Sabaku. Biegiem ruszyłyśmy w tamto miejsce. Zdziwiłam się, gdy na środku chodnika zauważyłam pijawkę i jej ofiarę. Zazwyczaj zaciągają je w jakieś ślepe uliczki. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić Ino przeładowała broń i wystrzeliła. Wampir jednak w ostatnim momencie odsunął się i uniknął pocisku. Spojrzał na nas swoimi wściekle zielonymi oczami i warknął na nas. Zrobiłam krok w tył, gdy zobaczyłam jego oczy. Od kiedy wampiry mają takiego koloru oczy? Zazwyczaj są czerwone, lub czarne ewentualnie złote jeśli piją krew zwierząt. Razem zaczęłyśmy strzelać jednak za każdym razem udawało mu się uniknąć kul. W pewnym momencie odezwała się Hinata.
- Dziewczyny jakieś trzy postacie zbliżają się do waszego położenia. Odbiór.
- Zrozumiałyśmy. Bez odbioru. - Po chwili przed nami pojawiły się trzy wampiry, ale różniły się od wszystkich. Byli uzbrojeni i nie celowali w nas bronią tylko w to dziwadło. Wystarczył jeden strzał jednego z nich a zdegenerowany wampir od razu padł na ziemię. Spojrzałam na tajemnicze postacie ze zdziwieniem. Zmarszczyłam brwi i przeładowałam broń.
- Kim jesteście? - Zapytałam bez ogródek.
- A co Cię to obchodzi różowa. - Odpowiedział mężczyzna, który stał po środku. Skrzywiłam się.
- Ejj, Sasuke nie bądź taki. - odezwał się blondyn.
- Zamknij się głąbie. One zabijają twoich braci a ty byś najchętniej z nimi na herbatkę poszedł. - Widocznie zirytował się.
- Hej, Wy może przestaniecie paplać jak panienki i ładnie odpowiecie na pytanie! - Krzyknęła Temari i skrzyżowała ręce na piersi.
- Co za kłopotliwe baby. - Odpowiedział jeden z trójki mężczyzn. Zrobił krok do przodu a my jednocześnie wyciągnęłyśmy broń i wycelowałyśmy w jego stronę. Ten tylko podniósł ręce w geście poddania.- Jezu, uspokójcie się. - Mruknął. - Jesteśmy specjalną grupą, która ma unieszkodliwić wadliwe wampiry.
- Wadliwe wampiry? - powtórzyłam.
- Nic więcej wam nie powiem. A teraz zabieramy ciało i żegnam się z paniami. - Odwrócił się do nas tyłem z zamiarem dołączenia do swojej grupy. - Nie ma mowy. To my zabieramy to ciało! - Krzyknęłam i wycelowałyśmy w nich broń. Tamci jak na zawołanie zrobili to samo. Mierzyliśmy się wzrokami. Nagle zawiał silny wiatr w stronę wampirów. Jednemu z nich oczy zaświeciły szkarłatem a jego wzrok spoczął na mnie. Spojrzałam mu w oczy i zatraciłam się. Przebiegł po mnie dreszcz a przed oczami miałam wspomnienia snu. Te oczy. Jakbym już je kiedyś widziała. Wpatrywaliśmy się w siebie co najmniej pięć minut. Nieświadoma wyciągnęłam do niego dłoń lecz Temari która stała za mną pociągnęła mnie za rękę. Zmarszczyła brwi.
- Sakura co robisz? - Spytała cicho. Na dźwięk swojego imienia ocknęłam się i spojrzałam zdziwiona na przyjaciółkę. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić odezwał się tajemniczy wampir.
- Idziemy stąd. - szepnął i jako pierwszy znikł a zaraz po nim pozostała dwójka. Na nasze szczęście zostawili ciało. Dopiero teraz doszło to do mnie, że nie zmieniło się w pył. Zdziwione ich zachowaniem obwiązałyśmy wampira czarną folią przewiązałyśmy sznurem i zaniosłyśmy do Vana. Gdy jechaliśmy nikt się nie odzywał, każdy był pogrążony w swoich myślach.
- Co to kurna było?! - Wydarła się Ino, która najwyraźniej nie mogła wytrzymać.
- Ja nie wiem. - Odpowiedziałam szczerze.
- Wyglądaliście przez chwilę jak jakaś para. - Ino nie dawała za wygraną.
- Ino co ty mówisz?! Ja i jakiś wampir? Och, bez obrazy Kiba. - Uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Nie ma sprawy. - zaśmiał się krótko.
- Ciekawe co miał na myśli "wadliwy wampir" - Zagaiła Hinata.
- Widziałyście jego oczy? - spytałam. - Były koloru bardzo jasnej zieleni.
- Tak zauważyłam to. - Powiedziała Temari i spojrzała przez szybkę na panoramę miasta. Dojechaliśmy. Kiba zaparkował przed wejściem. Hinata wyszła jako pierwsza otwierając tylne drzwi Vana.
- Ja wezmę ciało. - Zaproponował Kiba. Zgodziłyśmy się od razu. Żadna z nas nie chciała tego nosić. W laboratorium Kakashi o mało co nie spadł z krzesła jak zobaczył ciało wampira. Podwójnie nieżywego wampira. Powiedziałyśmy mu co zaszło na misji, ale on nie był tym nawet zainteresowany. Wyprosił nas z pomieszczenia. Ziewnęłam i ruszyłam tradycyjnie do kuchni. Oharu już nam wszystko uszykowała. Jednak nie było jej w kuchni. Za mną podążały dziewczyny i Kiba. Usiadłyśmy. Wzięłam sok do ręki i nalałam sobie w szklankę. Upiłam łyk i spojrzałam na dziewczyny.
- Czy nie macie sobie czegoś do powiedzenia? - Spytałam obserwując Ino i Temari. Obydwie spojrzały na siebie, ale to o dziwo Ino odezwała się pierwsza.
- Przepraszam. - Uśmiechnęła się lekko. Sabaku zdziwiona rozszerzyła oczy.
-Tak, ja również przepraszam. - Odwróciła lekko zażenowana wzrok. Wstała od stołu. - Pójdę już do domu. Zobaczymy się jutro. - Skierowała się do wyjścia. A gdy usłyszałyśmy trzask drzwi Ino również wstała.
- Myślę, że my też już będziemy się zbierać.
- Na prawdę? Nie zjesz kanapek? - Spytałam zdziwiona. - Przecież uwielbiasz kanapki Oharu.
- Tak wiem, ale jestem zmęczona. - Uśmiechnęła się i skierowała do wyjścia. - Na razie! - Krzyknęła i wyszła z Kibą na zewnątrz. Spojrzałam na Hinatę.
- I co teraz Ty chcesz pójść? - spytałam żartobliwie. Hinata zaśmiała się krótko i pokręciła przecząco głową.
- Nie, mam jeszcze zamiar zajrzeć do twojego wujka. Idziemy? - Zapytała kończąc jeść kanapkę.
- Tak jasne, chodźmy. - Wstałyśmy od stołu i skierowałyśmy się do Kakashi'ego. Zapukałyśmy. Po chwili otworzył nam drzwi i wpuścił do środka.
- Wiesz coś już? - Spytałam oglądając poćwiartowanego wampira. Aż mnie ciarki przeszły. Hinata za to wpatrywała się w każdy ruch Kakashi'ego zafascynowana.
- Spisałyście się lepiej niż myślałem. - Nie odrywał wzroku od mikroskopu. - To bardzo niezwykłe. Ten wampir najprawdopodobniej zabił tą dziewczynę o której wam mówiłem. Jego kolor tęczówek zmienił się najprawdopodobniej bo zażył jakiś lek bądź narkotyk. Substancja, którą znalazłem w jego ciele jest specyficzna. Oczywiście mam jej tylko niewielką ilość ale jestem pewny, że było jej o wiele więcej. Hmm... Musiałbym jeszcze porobić parę testów, ale potrzebuję więcej tej substancji. - Spojrzał na nas. - Jutro musiałybyście odwiedzić parę niebezpiecznych miejsc.
- Jasne, jeśli ta substancja pozwala wampirom wychodzić za dnia i polować to nie będzie za ciekawie. - Skrzywiłam się i spojrzałam na Hinatę. Ona też nie była zadowolona z takiej perspektywy.
- Dobra dziewczyny, powiedziałem co wiedziałem a teraz wyjdźcie stąd. Przeszkadzacie mi. - Jak zwykle sympatyczny wujaszek. Zaśmiałyśmy się z Hinatą. Weszłyśmy do holu.
- Okay, to ja już pójdę. Jak coś to dzwoń. - Uśmiechnęła się i przytuliła mnie na pożegnanie. Pomachałam Hinacie na do widzenia. Z uśmiechem wparowałam do swojego pokoju. Wzięłam kąpiel i położyłam się do łóżka. Na szczęście obyło się bez dziwacznych snów, ale za to miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje przez co nie mogłam zasnąć. Rano wstałam niezbyt wyspana. Miałam wrażenie, że to jest jeden z tych dni gdy powinnam zostać w domu a najlepiej w łóżku.


CDN.
Okay, w końcu skończyłam ten fatalny rozdział. Poprawiałam go chyba z milion razy. Czytajcie, komentujcie i czekajcie na następne wypociny.